Lekcja fizyki to istne piekło
Wielu znam takich, co z niej uciekło
Uczeń przeżywa straszne męczarnie
Co by nie zrobił, to skończy marnie
Lekcje prowadzi pani Koziara
Każdy pytany, chociaż się stara
Dostanie pałkę, dwójkę lub tróję
Na więcej uczeń nie zasługuje
Szóstka dla Boga, piątka dla pani
Z czwórką też pomysł całkiem do bani
Trójkę z niesmakiem czasem postawi
I widać wtedy, że źle się bawi
Jeden kolega coś smutno siedzi
Pani go wzięła do odpowiedzi
W krzyżowy ogień pytań dorwała
I już ma nowy stopień. To pała
Ja przy tablicy nogi mam z gumy
Wcale powodów nie mam do dumy
Gdy pani mówi – gdzie natężenie?!
Źle obliczyłem także ciśnienie
Z napięciem słabo jest, no i z mocą
Aż mi zrobiło się już gorąco
Lecz powód jest to chyba dziedziczny
Że ze mnie nie jest geniusz fizyczny