Zbliżył się wnet do niej niemal na pół kroku
Tak blisko jej ciepła, no i jej uroku
Już niemal jej dotknął, słyszy serca bicie
Wiedział co to znaczy. Wiedział znakomicie
Czuł jak go przyciąga, jak głód narkotyku
Zapragnął natychmiast czułego dotyku
Lekka woń jej perfum i pewne spojrzenie
Jakby na coś więcej miał dziś przyzwolenie
Spojrzenia nie tracąc dłoń jej chwycił ręką
Czuł jak gdyby była cichutką piosenką
Co uwielbiał zawsze. A lubi najlepsze
Ona mocnym wdechem wciągnęła powietrze
Nie uszły uwadze jej piersi, tak blisko
I ognie w jej oczach jak wielkie ognisko
I wreszcie spotkały ze sobą się usta
Całuje ją lekko, po wargach tak muska
Nie rzekła ni słowa, całując też czule
I miękkim swym ruchem mu zdjęła koszulę
Buzują hormony, jak w piekle gorąco
Wzniecają dwa ciała namiętność rosnącą
Oparła się wreszcie plecami o ścianę
On patrzy w jej oczy już tak rozbiegane
Wtem chwycił za piersi i objął je czule
Westchnęła głęboko, nie broniąc w ogóle
W tył głowę odchyla, trzymając się ściany
A on guzik od bluzki odpina niechciany
I drugi i trzeci, już bluzkę z niej zrzuca
I czuje jak z trudem pracują mu płuca
Uwolnił więc biust jej, językiem dotyka
Jej oddech przyspiesza, chce więcej języka
Więc pieści ją czule, do ściany dopycha
A ona raz westchnie, raz ciężej oddycha
Więc wziął ją na ręce, położył na łóżku
Całował po szyi, po ustach i uszku
Zapragnął jej mocniej, zgubili ubrania
Wiruje świat wokół, tak silne doznania
I wszedł delikatnie, całując też w szyję
A ona w ekstazie przeciąga się, wije
Rozchyla swe uda gościnnie dla niego
Bo pragnie go teraz dla siebie całego
Dwa ciała namiętnie dziś łączą się w jedno
Bo czują że to jest pragnienia ich sedno
Objęła go mocno, oddając się całkiem
Zasnęli w objęciach dopiero przed rankiem